Jesień w Anglii zaskakuje mnie co rok. Prostotą. Zadziwiającą zwyczajnością, w której ukrywa się porządek, spokój i powtarzalność.
Jesienią zbieramy plony tego, co zasialiśmy, na co pracowaliśmy i w co inwestowaliśmy naszą uwagę. Widzę to. Bardzo wyraźnie to widzę. I szanuję wysiłek, zaangażowanie i pracę innych.
I swoją.
I jestem zaskoczona, że nigdy nie umiałam tego dostrzec. Ani docenić. Dzisiaj już umiem.
Krzaki z kulkami, które z radochą deptałam jako dziecko – a one strzelały i dawały niezrozumiałą radość.
Nasza mama zawsze lubiła jesień i ja też ją lubiłam. Dla niej. Dziś lubię jesień dla siebie. I rozumiem mamę, jak chyba nigdy wcześniej.
Jeśli przejeżdżasz koło Grafton Underwood (to miejsce jest wspomniane w powieści o Bridget Jones) warto zobaczyć kościół, w którym są przepiękne witraże (stained glass windows) sławnego na całym świecie Thomasa Denny’ego.
Gdziekolwiek jesteś, rozejrzyj się i zobacz cuda, których na codzień nie widzisz.
Dziękuję, że jesteś. Dziękuję, że jestem.
Krawiecka

Podobne wpisy