W moim ogrodzie zamieszka jabłoń, którą pokochamy wszyscy
na nasze całe zagmatwane życie.
Zawiśnie tam linowa huśtawka, co da mnóstwo uciechy wiatrowi,
gdy ten zapragnie być niesfornym berbeciem.
Da cień, gdy będzie gorąco i schronienie w każdej potrzebie.
Będzie urokliwą willą dla szukających domu,
jeśli tylko zdołają wnieść ciężkie walizki
po kilometrowych korowych autostradach.
Będzie świadkiem niewypowiedzianych słów
i stęsknionych spojrzeń.
Usłyszy szepty nastolatków w wiosenne wieczory,
gdy uwodzące róże i biele odwagi dodadzą
za każdym razem, gdy będzie potrzeba.
I nieśmiałe pocałunki zobaczy udając, że nie patrzy
czerwieniąc jabłka
jedno po drugim
niewidzialną magią.
Złamane serca utuli uginając się w bólu, choć nie poznasz tego nigdy.
Zniesie każdą rozdzierającą nowinę, nie płacząc jak histeryczna wierzba.
Zaczeka ze stoickim spokojem na lepsze czasy, które zawsze nadejdą.
I radośnie zatańczy, gdy kolorowe wstążki od sąsiadki do tańca zaproszą niespodziewanie zawieszone.
Nigdy niemijające hity wyśpiewa przy gwieździstym niebie
w jednym duecie z wiecznie rozstrojoną gitarą.
Zapamięta każde życie i
nie wtrącając się wcale
przypomni ci dokładnie,
gdy zaczniesz zapominać
kim
wciąż
jesteś.
A gdy boso
w ostatnią podróż
będzie pójść będzie trzeba…
razem z tobą pójdzie
chroniąc cię do końca
miłością, której jej dałaś.
I na kolejne pokolenia zostanie, choć nikt jej już nie rozpozna.