Roztrzepana. Naiwna. Niedzisiejsza.
Zachwycam się zakurzoną kołatką, odcieniami jesieni – i otaczającą mnie normalnością.
Niemodne to, wiem. Moje to i nikomu nie oddam.
Szukam słów, które pomogą mi opisać stronę internetową, bo ją uaktualniam – i słów jakoś mi brak.
Więc po prostu jestem. Oddycham i stwierdzam, że ciężko jest opisać kogoś, komu wystarczy być.
Wiem, niemodna cholernie jestem.
A swojsko-swoja. I bardzo mi z tym dobrze.
Jestem największą szczęściarą, jaką znam, bez względu na wszystko.
Mrucząca kota, owocowa herbata, kołysząca się za oknem trawa – i ja. Gadająca z jesienią i ze swoimi myślami.
Tak jest dobrze.
Książka ukarze się jeszcze w tym roku.
W przyszłym tygodniu spotkam się w wieloma cudownościami na targach książki w Krakowie.
Zaczęłam nagrywać podcast (trochę przyrdzewiałam i się rozkręcam).
Słucham ciszy, która podpowiada mi, że dużo dobrego przeze mną. I ja jej wierzę.
Ściskam
Krawiecka

Podobne wpisy