Każdy żyje, jak umie, choć mądrzy tego świata wyskakują z lodówek i mówią żeby żyć z całych sił.
Przecież nie umie inaczej – do momentu, gdy się nie nauczy. Nie widzi, bo nie umie spojrzeć. Albo boli od lat i już nie ma sił. Uciekanie daje ulgę. Tak, jak wieczorna cisza wypełniona burgundową rzeką.
A tam gdzie spogląda w głowie się nie mieści, choć w sercu już tak. Niby takie nic, a ma największe znaczenie.
W tych głowach i sercach najróżniejsze cuda się kłębią. Przykryte kurzem.
W piwnicach upchane na zawsze w rozpadających się od bólu pudłach. Popalone i zapomniane. Tak podobno jest łatwiej.
Nie każdy ma siłę być szczęśliwy i żyje tak, jak umie… by nie bolało. Buduje domy na zgliszczach i smutkach i nie rozumie czemu to wszystko się sypie. A inaczej nie umie przecież. A bardziej już nie umie się starać.
I już nie mówi nic. I już nic nie wie. A to, co wie wydaje się być zupełnie innym językiem.
Podobno za każdą górą świeci słońce. Za każdym bólem jest stęsknione dziecko. I wszystko, co czeka na zauważenie – i ukochanie.
Bo nie jesteśmy sami. Nawet, jeśli myślimy – że jesteśmy.
Dziękuję, że mogę Ci to dziś napisać.
Ukochuję
Krawiecka