Nie miałam pojęcia, że tyle rzeczy zrobię bezmyślnie. Że zranię ludzi, którzy chcieli mojego dobra.
Że będę popełniać mnóstwo błędów i ślepo wierzyć ludziom. Że będę naiwna i głupia. I że tyle stracę. I że z każdą stratą często zyskam tak wiele (co okazywało się po latach).
Nie wiedziałam, że to najtrudniejsze minie. Tak jak to, co fajne. Że to nauczy mnie szanować innych. I siebie. I że wreszcie będę uważniejsza na maciupkie cuda życia.
I że gdy zostawałam całkiem sama, świat się wcale nie kończył (choć bywało bardzo trudno).
I że cisza ma swoją melodię. I że cisza wcale nie jest brakiem dźwięków.
I gdy zapytasz o rzeczy, które kocham – powiem też o sobie.
Nie wiedziałam, że wszystko co wkurwia nauczy mnie najwięcej. Pokory i tego, że nie reagowanie jest ukojeniem. I że mogę odbijać się w innych, jak w lustrze.
I że każdy kto mnie opuścił nauczy mnie, jak się popróbować od nowa. Milimetr po milimetrze.
Nie miałam pojęcia, że te wszystko zaprowadzi mnie do siebie.
Dziękuję, że mogę Ci to dziś napisać.
Ściskam