Uroki życia

Introwertycy w pewnych kręgach zamieniają się w gaduły.

Smutni w radosnych.

Mruk w pogodnego pana.

Stęskniony w wytulonego.

Udawaczka w panią, która wreszcie wybaczyła sobie.

Ekstrawertycy zamyśleni się stają czasem i nic nie mówią przez dni całe.

Bywa też tak, że wesołek z Fejsa zapłakane ma oczy, gdy nie widzi nikt.  

I nie patrzy gdy.

Ten, co z kanapy nie wstaje na koniec swojego świata biegnie.

A maratończyk zatrzymuje się na dni całe i najtrudniejszy trening życia układa.

Frustrujący pokoleniowy galimatias jak wkręcona magnetofonowa taśma z pokorą ukochuje.

i siebie – z arcytrudem w kałuży łez ognisko życia rozpala.

Największe zmiany poza widownią się dzieją.
Bez fleszy, bez ofiarą bycia. Wiedzieć, by móc iść dalej.

Hoʻoponopono

ot, uroki życia takie 

Podobne wpisy